sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 2

Tatę zastałam siedzącego na ławie w ogrodzie. Jak zwykle robił coś na swoim laptopie. Kiedy tylko mnie zobaczył, zamknął go i odłożył na stolik.
-Jak było na spotkaniu? Nagadałyście się?- zapytał mnie tata.
-Bardzo fajnie. Brakło nam nawet czasu żeby o wszystkim porozmawiać haha!- odpowiedziałam z rozbawieniem- a tobie jak poszło w pracy?
-Dostałem ten awans.
-No to świetnie!
-Nie jestem tego taki pewien..
- Jak to? Tak bardzo na niego oczekiwałeś.
-Szef dał mi jeden warunek.
-Jaki?
-Wyjazd do innego kraju- powiedział ze smutkiem tata.
-Co takiego?! Kolejny raz musimy wyjeżdżać?
-Tak, ale nie martw się. Będzie nam tam lepiej niż tutaj. Miasto jest wspaniałe, ludzie..

Nie mogłam tego słuchać. Pobiegłam do swojego pokoju, zatrzasnęłam drzwi i położyłam się na łóżku. Nie wierzyłam dlaczego znowu mi to robi. Mógł przecież odmówić. Ale nie... On jest najważniejszy. On i jego praca.
-Ciekawa jestem czy pomyślał o mnie? Czy zastanowił się jak ja się czuję, kiedy jestem zmuszona do tak częstych zmian?- zaczęłam rozmyślać nad tym wszystkim. Nie zdążyłam nawet całkowicie  przyzwyczaić się do tego miasta, a już musiałam je zmieniać. Nie wiedziałam jak dalej będzie wyglądać moje życie. Czułam jakiś dziwny nie pokój. Nie było to normalne, bo jeszcze nigdy czegoś takiego nie odczuwałam. A przecież miałam za sobą już wiele takich przeprowadzek. Zastanawiałam się jakby to wszystko wyglądało gdyby nas nie zostawiła. Jednak szybko odrzuciłam od siebie tą myśl. Mama dla mnie nie istniała. Która normalna kobieta zostawia swoją rodzinę? Żadna. Mimowolnie spojrzałam na szafkę stojącą koło łóżka. Znajdowało się na niej zdjęcie oprawione w niebieską ramkę. Byłam na nim razem z Maribell. Zrobiło mi się jeszcze bardziej smutno. Nie chciałam zrywać naszej przyjaźni. Przez te prawie dwa lata zdążyłam się do niej przywiązać. Prawie każdy dzień spędzałyśmy razem, co sprawiło, że byłyśmy prawie jak siostry. Wiadomo, nie zawsze było kolorowo, ale chyba każda przyjaźń ma czasami takie okresy. Kiedy miałam już do niej dzwonić i powiedzieć tą złą nowinę, tata wszedł do pokoju.
-Puka się!- okrzyczałam go.
-Przepraszam. Chciałbym z tobą porozmawiać.
-Domyśliłam się- odpryskiwałam mu niemiło.
-Może pójdziemy na spacer i porozmawiamy w spokoju?
-No niech ci będzie- odpowiedziałam z widoczną niechęcią.

          Przez dłuższy czas szliśmy w milczeniu. Moja złość częściowo odparowała, więc postanowiłam zacząć rozmowę.
- Gdzie wyjedziemy?
-Na inny kontynent. Do Australii.
Zrobiłam wielkie oczy. Wyjazd do tego kraju był jednym z moich marzeń. Zawsze wyobrażałam sobie siebie biegającą z aparatem i robiącą zdjęcia kangurom. Czytałam wiele książek na temat tego pięknego miejsca i to dzięki nimi uwielbiam ten kraj. Pamiętam dzień, w którym dostałam moją pierwszą książkę o Australii. Było to w dniu moich dwunastych urodzin. Początkowo zaglądałam do niej niechętnie, ponieważ nudziły mnie długie i wtedy dla mnie nudne, opisy przyrody. Jednak pewnego dnia, natrafiłam na opis Ayers Rock i jej otoczenia. Z nudów wpisałam nazwę w internecie i wyświetliłam pierwsze, lepsze zdjęcie. To co wtedy zobaczyłam zszokowało mnie. Jak tam jest pięknie!- pomyślałam. Od tamtego dnia, z coraz większym zainteresowaniem czytałam opisy najciekawszych miejsc tak bardzo pięknego kraju. Książka jaką dostałam nie była pierwszą i ostatnią książką o Australii. Kiedy skończyłam ją czytać, dosłownie pobiegłam do pobliskiego sklepu i kupiłam następną. Tak jest do dnia dzisiejszego. Po prostu jestem zakochana w tym kraju! Ale wracając do rozmowy z tatą.
-Mówisz serio?
-Jak najbardziej- odpowiedział tata.
Rzuciłam mu się na szyję i nie mogłam przestać się śmiać.
-Mogłem od razu ci powiedzieć. Uniknęłabyś przynajmniej smutków-powiedział
-Oj tam, tato. Teraz to już jest nieistotne. Najważniejsze jest to, że zobaczę te wszystkie piękne miejsca, o których czytałam. Nawet nie wiesz jak się cieszę!
-Wyobrażam to sobie.
Dalsza część spaceru wyglądała zupełnie inaczej. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy, planując jak będzie wyglądał nasz dom, ogród i wszystko inne w nowym miejscu. Ludzie w parku dziwnie na nas spoglądali, ale nie przejmowałam się tym. Dla mnie liczyło się tylko jedno. Wyjazd do Australii!

            *                                     *                                   *
I jak Wam się podoba? (:

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Rozdział 1

     Obudziłam się o 7 rano. Było to dosyć wcześnie jak na mnie. Zazwyczaj w soboty spałam do godziny 10. Dzisiaj wstałam tak wcześnie bo byłam umówiona na spotkanie z Maribell. Przyjaźniłam się z nią odkąd przyjechałam razem z tatą do Meksyku. Za miesiąc miną dokładnie dwa lata od tamtego wydarzenia. Nie podoba mi się to miasto. Ludzie są jacyś dziwni, nie mili. Każdy myśli tylko o sobie, nie zważając na to co czuje ktoś inny. Jedyne co lubię w tym mieście to pogodę. Jest tutaj słonecznie i bardzo ciepło. Rzadko kiedy niebo staje się pochmurne. Niestety dzisiaj jest właśnie taki dzień.. 

Spojrzałam przez okno i pierwsze co zobaczyłam to szare, zachmurzone niebo. Mój dosyć dobry humor od razu uległ pogorszeniu. Wstałam szybko z łóżka i poszłam do kuchni. Był już w niej mój tata, który robił naleśniki z serem i owocami.
- O widzę, że moja córcia wcześnie wstała.
- Spotykam się dzisiaj z Maribell i tylko dlatego już nie śpię.
- To bardzo dobrze. Chociaż dziś zjesz ciepłe śniadanie- podał mi talerz z dwoma dużymi naleśnikami i uśmiechnął się.
- Coś się stało, że jesteś taki szczęśliwy?- spytałam z ciekawością.
- Szef chce dzisiaj porozmawiać ze mną o awansie, dlatego muszę już iść. Nie chcę się spóźnić- podszedł do mnie i pocałował w czoło na pożegnanie. 
-Powodzenia- krzyknęłam za wychodzącym już tatą.

Po zjedzeniu śniadania poszłam do łazienki się umyć. Spojrzałam w lustro. O dziwo byłam zadowolona z mojego wyglądu. Nie byłam brzydka, ale też nie jakoś specjalnie ładna. Ot, zwykła dziewczyna. Przynajmniej za właśnie taką się uważałam. Swoim wyglądem sporo się wyróżniałam na tle koleżanek. Jestem blondynką o niebieskich oczach. Mam też bardzo jasną karnację. Z tego powodu od razu widać, że jestem nietutejsza. Swoim wyglądem wzbudzam dosyć duże zainteresowanie wśród płci przeciwnej. Spotykałam się nawet z kilkoma chłopakami, jednak żaden nie okazał się być tym odpowiednim, tym jedynym. Po krótkiej chwili rozważań nad moim wyglądem umyłam się i uczesałam. Potem założyłam na siebie czarne leginsy, dłuższy sweter i ciemne balerinki. Spojrzałam w lustro- no to ci się dzisiaj udało- pochwaliłam samą siebie. Zadowolona wyszłam z domu, by po chwili spotkać się z przyjaciółką. Czułam, że będzie to dobry dzień. 
   Gdy dotarłam do kawiarni Maribell już w niej była. Siedziała przy stoliku i znudzona popijała swoją mrożoną kawę. Na mój widok od razu się rozpromieniła. Dosiadłam się do niej i zamówiłam gorącą czekoladę i cynamonowe ciasto. Śmiejąc się i długo rozmawiając nie zauważyłyśmy, że z wczesnego ranka zrobiło się południe. 
- Oh nie! Zapomniałam, że mam się dzisiaj zaopiekować siostrą- powiedziała Maribell.
- W takim razie wychodzimy. 
Wyszłyśmy z kawiarni i skierowałyśmy się w stronę domu Maribell. Postanowiłam, że ją odprowadzę, żeby spędzić z nią więcej czasu. Potem szybkim krokiem skierowałam się w stronę mojego domu. Nie mogłam się doczekać powrotu. Chciałam się dowiedzieć czy tata dostał wymarzony awans. Jednak nie pomyślałam, że od tego może zmienić się moje życie... 
                                                         *                *                 *

I jak Wam się podoba? Komentujcie, bo chcę wiedzieć czy w ogóle jest sens żebym to kontynuowała (: 

Zapowiedź

Blanca jest siedemnastoletnią, wesołą dziewczyną. Przez swojego tatę zmuszona została do ciągłych przeprowadzek. Któregoś dnia tata dziewczyny otrzymuje awans, którego warunkiem jest wyjazd z kraju. Jak potoczą się losy nastolatki, czy znajdzie swoje miejsce na ziemi? I najważniejsze, czy w końcu się zakocha? By poznać odpowiedzi zapraszam do lektury (: